sobota, 16 maja 2009

wczorajszy dzień zakończył się raną ciętą czoła, bartowego czoła. bliskie spotkanie z kantem stołu i 1 centymetrowa rana głęboka aż do kości! szybki wjazd na pogotowie i jazda do Rybnika na chirurgię dziecięcą. no i po 2 godzinach oczekiwania założono 2 równiutkie szewki przy wielkim sprzeciwie i okropnym wrzasku pacjenta. teraz czekamy tydzień na ich zdjęcie. pierwsza pamiątka na długie lata. ach te synczory...

2 komentarze:

stula pisze...

matkooooooooo
aż mnie zamroziło!
biedaczysko Bart no!

katja pisze...

jak to zobaczyłam to mi tchu zabrakło! ale jest już dobrze. opatrunek zmieniony. ranka ładnie zszyta. uhhhhhhhh