niedziela, 31 sierpnia 2008

nasza wczorajsza wyprawa do czech.







czwartek, 28 sierpnia 2008

tak. więc od wczoraj jestem "obsługą techniczną" plotera. już wycięłam pierwszą naklejkę - bułka z masłem! posegregowałam folie, rury do pakowania i tworzę projekty. super!!!
bartosz na swoje pierwsze papucie! jak narazie służą mu one głównie do gryzienia ale pewnie z biegiem czasu odkryje ich prawdziwą funkcję.





szkoda, że nasz aparat nie ma funkcji nagrywania filmików. bart rozmawiał chyba z 10 minut z królikiem, który wisi na ścianie nad łóżeczkiem. stanął sobie dokładnie przed nim i nadawał. królik mu chyba odpowiadał, bo śmiał się w głos!! cudeńko nasze!

sobota, 23 sierpnia 2008

bart jako duży chłopak z dowodem osobistym ma nowe zainteresowania. oto one:


bartosz jest już z nami 18 miesięcy - 9 miesięcy po temtej i 9 miesięcy po tej stronie brzucha! nasz kochany synek jest już taki duży. z takiej kruszynki wyrósł taki wielki i silny chłopek. dzielny mały smyk! kochamy cię!


środa, 20 sierpnia 2008

dzisiaj mam nadzieję się wgłębić w projekt największego domu jaki miałam zaszczyt oglądać. kolos. i tego kolosa chce kupić mój brat. hmmmm... czy on wie w co się pakuje? będziemy dyskutować.

wtorek, 19 sierpnia 2008

zrobiłam to wreszcie - zabrałam kartę szczepień barta i przeniosłam do nzozu do radlina. byliśmy dzisiaj u dr szyndzielorza bo wymioty powolutku wracają jak narazie w formie ulewań, ale tak się to zaczyna. hmmmm. zobaczymy. podejrzewa lekką alergię pokarmową. w czwartek do kontrol.

z wiadomości optymistycznych - bart z uśmiechem i pieluchą w zębach wstał na nogi w łóżeczku. stało się. napatrzył się wczoraj na len i zajarzył o co chodzi w tym chodzeniu!!

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

w odwiedzinach u stuli i len. było niesamowicie. nasze dzieci rosną w oczach, a bart bardzo chce dogonić len. a jeszcze tak niedawno leżeli w rożkach z główką w jedną stronę i ogromnym wyczynem było przewrócenie jej w drugą stronę. czas leci. len biega jak szalona, bart raczkuje. bosko jest. kochane nasze pociechy.

sobota, 16 sierpnia 2008

auto odholowane do elektro-mechanika. odbór prawdopodobnie w poniedziałek. czy szarpnie po kieszeni?

piątek, 15 sierpnia 2008

świąteczne leniuchowanie
najpierw zabawa w pieska przynoszącego pieluchę

potem w pojawiam się i znikam wśród pasków

i taki duży jestem, a do moich 1 urodzin zostało 100 dni!!!


a potem...
miało być tak pięknie...
pojechaliśmy z rodzinką do rud raciborskich zwiedzić park klasztorny i kolejkę wąskotorową. było super chociaż park w zeszłym roku był w lepszym stanie. za to jazda kolejką - bartowi opadła szczena!




sielanka totalna do czasu powrotu. auto szwankowało nam już wcześniej więc parę razy musieliśmy się zatrzymać. i około 18.00 już w rydach złapała nas wielka woda lejąca się z nieba. masakra. a jeszcze szlabany zamknęli. tak lało że auto zaczęło przeciekać. autentycznie. z sziberdachu lał się wodospad, bart płakał, ja przeklinałam. musiałam zawrócić bo żadnego pociągu na horyzoncie nie było a nie chciałam się utopić we własnym aucie. po przejechaniu 2 kilometrów zaczęliśmy tracić moc i na jednym cylindrze dojechaliśmy na miasto. tam wszystkie kontrolki zaczęły świecić i auto padło. telefony na domiar złego też padły i z nikąd pomocy. bart płakał ze strachu! auto dead! z nieba leje się woda. jest 19.00 bart głodny jak wilk.marcin poszedł po taksówkę bo telefony nadal głuche. udało mi się wreszcie dodzwonić do brata! jest nadzieja na ratunek! jednocześnie podjechał brat i taksówka z marcinem. uratowani! cała w chrupkach, mokra, wściekła pojechałam do domu! ale fajny dzień!!

czwartek, 14 sierpnia 2008

dlaczego osoby, które kochamy najbardziej na świecie potrafią być tak okrutne, ranić i wyżywać się?!
jak na razie mnie to nie spotkało, co nie znaczy, że problem nie istnieje wogóle.

środa, 13 sierpnia 2008

matki są różne. poznałam parę takich, które uważają się za matki idealne. ja idealna nie jestem i dobrze. staram się być dobrą matką i kierować się dobrem barta - teraz i w przyszłosci. bo o czym myśli taka matka, której dziecko zasypia tylko w wózku, do spania musi mieć totalną ciszę, nie zaśnie bez trzech smoczków, absolutnie musi spać na dużej poduszce, uspokaja się przy rozdzwonionym telefonie, blebleble...
żal dzieci. robią z nich dziwolągów.

wtorek, 12 sierpnia 2008

powolij wraca spokój.
nie wiem tylko dlaczego bart budzi się w nocy 2 razy? nigdy tego nie robił. wczoraj w nocy wypił 150ml herbaty, 90ml mleka i dopiero zasnął jak wczepił się w moje włosy gdy położyłam go obok siebie w łóżku - pierwszy raz. jakieś koszmary go męczyły.

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

odebraliśmy wypis - bart jest oficjalnie wyleczony. odwiedziliśmy także centrum handlowe i parę marketów w poszukiwaniu mleka humana2 i nic. znaleźliśmy w aptece u jk - ostatnie.

niedziela, 10 sierpnia 2008

Boże dziękuję! ani jednego wymiotywania! gdyby nie to, że ordynator orzepowickiego oddziału dziecięcego jest strasznym gburem to bym go pocałowała!
za 6 dni lenka ma roczek. mamy już do niej część prezentu, tę śmieszniejszą część :)
a potem tylko 99 dni i roczek barta! niesamowite jak ten czas leci!! będę mamą rocznego dziecka!

sobota, 9 sierpnia 2008

od wczoraj jesteśmy w domu. cały czas modlę się w duchu żeby to już był koniec leczenia. w rybniku wystarczyły niecałe 4 dni i dziecko nie wymiotuje. w rydułtowach był tydzień i wymiotywałby do dzisiaj.

środa, 6 sierpnia 2008

tatabartosza
jestem już spokojny, ale wczoraj to bym powiem mógł zabić.
i niech nikt mi nie mówi, że o rydułtowskim szpitalu krążą tylko pogłoski i przypuszczenia o doktorach, pielęgniarkach i całej tej chołocie.
niby blisko i niby fajnie, ale nie zbadawszy zaraz antybiotyk i kroplówka a potem to zobaczymy co się będzie działo ... przecież to absurd aby nie zbadawszy dziecka na dzień dobry dawać mu antybiotyk, wręcz głupota ludzi "niby" odpowiedzialnych i niosących pomoc. warunki koczowniczego trybu obcowania z dzieckiem niby chorym na monoukleoze to wyraz "biedy" szpitala? (5 nocy na leżaku ogrodowym) - nie sądze.
jestem naprawdę "szczęśliwy", że w całym moim życiu nigdy nie leżałem w szpitalu (lazarecie), a dziękuję Bogu, że nie w rydułtowach.
spokojny jestem choć Bartek wraz z cudowną Mamusią, Są w szpitalu w Orzepowicach, ale Tam naprawdę idzie powiedzieć bardzo dobre słowo o warunkach bytowych, o opiece nad chorym człowiekiem/człowieczkiem, o trosce, o zdrowie.
i co, najlepiej zacząć o monoukleozie, gdzie w szpitalu na O po prostu nas wyśmiano.
i pytam się czemu nikt nikt i nikt nie zaproponował choć zmiany mleka dle Barta w szpitalu w R. mono coś tam, ostre zapalenia, wymioty, które są obiawem "naturalnym" po infekcji wewnętrznej - to właśnie diagnozy szpitala R.
jestem trochę spokojny, i wy moi mili przyjaciele też bądzcie spokojni, gdyż prawdopodobnie wystarczy zmiana mleka!!!!!!! ale oficjalnej diagnozy jeszcze nie ma.
Bartoszek oczyszcza sobie organizm przyjmując trzy kroplówki po 500ml po kolei.
oczywiście Nasz Syn jest na tyle wesoły, że humoru nie popsuje Mu jakiś lekarz lub pielęgniarka. Dobranoc Moje Kruszynki. Tatuś

Ps. a tak wogóle to na Orzepowice nie chcieli zbytnio Nas przjąć na oddział, bo to nie fer odbierać pacjenta innemu lekarzowi. proszę wypisać oświadczenie, że nie chcecie Nas przyjąć, ale wiedzcie, że do rydułtów do szpitala nie wrócimy!!!!!
Bartosz na oddziele dzieli pokój z łazieneczką wraz z Mamusią. Pa

wtorek, 5 sierpnia 2008

dziś wizyta u innej pani doktor. refluks? może nie dokońca, ale po infekcji może się tak dziać. zagęszczacz do mleka zaproponowała. zobaczymy.

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

cały czas czuję, jakbyśmy byli zawieszeni w próżni - jesteśmy tutaj, a za chwilę już tam. mam nadzieję, że to TAM już nie wróci dla dobra barta. dzisiaj była kontrola, ponoć wszystko ok. mononukleoza została wykluczona, rozpoznanie - ostre zapalenie żołądkowo-jelitowe z odwodnieniem. przyczyna - wirus.
szpital, cóż... to nie miejsce dla dzieci, a zresztą dla nikogo. warunki koczownicze z powodu remontu. osobiście zaliczyłam 6 nocy na ogrodowym leżaku i dopiero ostatniej złapał mnie skurcz w łydce. bart jak czuł się źle to marudził i przeważnie spał, czasem nawet 4 godziny. za to jak czuł sięlepiej to flirtowa ze wszystkimi i czarował uśmiechem. pokłuty był bardzo - w 6 miejscach na welfron no i jeszcze pobrania krwi z palca z głowy. masakra. mam tylko nadzieję, że leczenie przyniesie skutek.
byliśmy odwiedzić znajomych na oddziele i doznałam szoku. wczoraj przyjeli chłopczyka. na oko gdzieś 16 miesięcy. "mamusia" go przywiozła, ucałowała i pojechała do domu, rzucając w progu, że będzie o 7.00 rano. ja byłam tam o 10.00 i "mamusi" nie stwaierdzono! całą noc wył biedny! brak słów!

z wiadomości pociesznych - bart umie raczkować, ale nie umie siedzieć. i dzisiaj pierwszy raz udało mu się usiąść z pozycji raczka. i gadać zaczyna. w szpitalu zaczął od "beeee" można się spodziewać czemu. dzisiaj było "papa", "tata" i "mama"!!! słodki nasz maluszek!

piątek, 1 sierpnia 2008

już jesteśmy cali i zdrowi!!

dziękuję moim ukochanym bliskim za wsparcie - dziękuję mężu mój niesamowity, dziękuję przyjaciółkom ukochanym stuli i angeli za wsparcie i rodzince mojej wspaniałej! jak to cudnie wiedzieć, że zawsze, ale to zawsze można na nich liczyć! razem z bartem kochamy was wszystkich :@