poniedziałek, 31 marca 2008

no i po włosach zostało wspomnienie... wreszcie! już dawno chciałam to zrobić. teraz jeszcze kolorek jakiś, ale to dopiero przed spotkaniem klasowym - 10 lat po maturze. już się nie mogę doczekać! jeszcze 25 dni!

niedziela, 30 marca 2008

no wreszcie!!!!!! wiosna nasza kochana!!!! spacer wiosenny, lody owocowe, chwile przy fontannie... super!!! co tam, że spania mniej było o godzinkę. bart obudził się jak zwykle o prawidłowej godzinie. no nie wiem kto mu powiedział o zmianie czasu, ja nie. a rano pierwsza kaszka w płynnej postaci została zaliczona i smakowała :) muszę się poradzić bardziej doświadczonych mam co do ilości i odstępów pomiędzy posiłkami, bo jak na razie karmię i piersią i butelką.

sobota, 29 marca 2008

od jutra ma być prawdziwa wiosna - zobaczymy. jak na razie poprawiamy sobie humor wiosennym, modnym strojem w kolorach zielono - żółtych z zabawnym akcentem muszkowo-grzechotkowym. jast cudnie! znany stylista tomasz jacyków byłby dumny ;)

piątek, 28 marca 2008

jasny gwint, chyba wyłysieję za chwilę! włosy mi strasznie wypadają. było już lepiej i znowu to samo!
hihi! ale idiota! oczywiście przyjechał z rana i był potulny jak baranek do czasu podpisania przeze mnie dokumentów. no, a potem zaczął cwaniakować, że on to wie, że byłam na wczasach na chorobowym bo wie gdzie byłam zameldowana, bo mógł mnie zwolnić ale jest taki dobrotliwy, że radcę prawnego, który do nich dzwonił to sobie wymyśliłam... no normalnie parodia, żenada, wstyd! myślałam, że walnę śmiechem na całe gardło! a tak na marginesie to dał mi 2x więcej kasy niż mi się należało! haha! i taki cwaniak dał się wyrolować, nie zrobiłam nawet tego specjalnie! chodziło o to,że policzyli mi urlop za cały etat, a ja mniałam pół - no pech! ale fajny dzień! no i nie muszę do sądu jechać!

czwartek, 27 marca 2008

dziś z samego rana telefony z byłej pracy - odebrali wezwanie do sądu :) oczywiście błagania o ugodę i rezygnację z pozwu.
później urząd pracy - moja ulubiona instytucja. bez komantarza.
a po południu wyzyta barta u - UWAGA - pra pra barci. tak, bart jest pra pra wnukiem! on - 4 miesiące, ona - 1092!! drobna różnica :)

wtorek, 25 marca 2008

moja teściowa doprowadza mnie do pasji!!!!!!!!!! (przepraszam mojego męża, ale muszę to napisać!)
mam dość wtykania nosa w to jak, czym, dlaczego, po co zajmuję się, karmię, wychodzę na spacer itd itp z NASZYM dzieckiem. bart nie może być przy stole u mnie na kolanach tylko u niej, jak leży lub siedzi cicho i zajmuje się zabawkami to musi go podnieśc, ponosić, postać i co tam jeszcze zrobić. my jesteśmy zmęczeni więc ona się nim zajmie! a dupa (przepraszam wszystkich)! ja się o pomoc nie proszę, jak jej będę potrzebować to wtedy powiem! bart jest naszym dzieckiem i nie mamy ochoty "pozbywać" się go przy każdej okazji! idziemy na miasto to on też idzie, do kościoła też, do sklepu też. i mam gdzieś gadanie, że lepiej go zostawić bo się biedak męczy! hhhheeee! ja chcę mieć normalne dziecki, co przebywa między ludzmi, a nie na widok innych osób będzie wpadać w panikę!

no to tyle dla zdrowia psychicznego!

jabłko ze słodką marchewką i jabłko z brzoskwinią zaliczone - podawanie zakończone uśmiechem! od wczoraj przy łaskotaniu bart śmieje się w głos! jak cudownie się tego słucha! kochany bobas!

niedziela, 23 marca 2008

jeszcze nie pisałam, że 3 kwietnia na godzinę 11.10 wybieram się do sądu pracy - pozwałam mojego byłego pracodawcę, ponieważ nie wypłacił mi ekwiwalentu pieniężnego za niewykorzystany urlop. no doigrał się w końcu świr. ciekawe jak to będzie, o co będą mnie pytać itd.

sobota, 22 marca 2008

poświęciliśmy pokarmy - słoiczek dla barta jabłko z brzoskwinią też!

w sumie dobrze, że mieszkamy na takiej wiosce wśród łąk i lasów bo zajączek odwiedza nas jako pierwszych - już dzisiaj! później wybiera się do cywilizacji :) pozdrawiamy zająca!

czwartek, 20 marca 2008

z lżejszym sumieniem kończę sprzątanie. jutro pieczenie mazurka. mniam.
z wiadomości bartusiowych - synek załapał co należy zrobić kiedy mama lub tata podają dwa paluszki - należy złapać i podnieść się! więc pręży mieśnie malutkie i podnosi się do siadu! kochany nasz! a jak dzielnie trzyma główkę! a jak go ta nowa umiejętność cieszy! brawo!





życzę wszystkim wesołego alleluja! radujcie się!

środa, 19 marca 2008

ach jak cudnie! mamy 19 marca, za dwa dni wiosna piękna, zielona, rozkwiecona wiosna (powinna być!!!!), a za oknem śnieg! i to nie żaden byle jaki śnieg - płatki jak na Boże Narodzenie! dobrze, że nie zmnieniłam jeszcze opon na letnie!

wtorek, 18 marca 2008

bierzemy jednego dzidziusia, dodajemy jedną mini porcję kaszki ryżowej o smaku bananowym na mleku modyfikowanym i po 3 godzinach mamy wspaniałą kupkę aż po pachy! dosłownie! i body i śpiochy nie dały rady! a kaszka... cóż nie wpadłna razie w zachwyt, ale z jabłkiem było podobnie, a teraz pół to norma!

poniedziałek, 17 marca 2008

zdążyliśmy przed deszczem i odwiedziliśmy "markusię". zajączkowe prezenty dla barta zakupione!
pamiętam jak byłam mała to zawsze jeździliśmy do babci w lany poniedziałek, w ogromnym ogrodzie rodzice chowali nam prezenty zajączkowe, a my biegaliśmy i szukaliśmy. ach ale było! no a teraz już mamy własne dzieci - ja mam barta, arek - aurelię, mariusz - wiki i jarek - mateuszka. niestety nie będziemy razem kontynuować tej tradycji, bo ogród już nie jest nasz, babci już nie ma...
ale myślę, że jak bart troszkę podrośnie to zaproponuję mu taką świąteczną zabawę!

niedziela, 16 marca 2008

niedziela palmowa. wybraliśmy się z bartem do kościoła na 12.00 czyli na mszę dla dzieci, która jest bardzo popularna w całych rydułtowach i nie tylko! ludzi masa, wszyscy z palmami - kolorowymi, tradycyjnymi lub bardzo nowoczesnymi. procesja wokół kościoła - bardzo to było potrzebne bartowi by paść i przespać całą mszę.

dzisiaj urodziny angeli - wszystkiego co najlepsze, spełnienia wszystkich marzeń i szybkiego powrotu do nas, bo bardzo tęsknimy!

sobota, 15 marca 2008

święta tuż, tuż...
wiem, że niektórzy nie lubią Wielkanocy, a ja uwielbiam te święta!! chyba nawet bardziej niż Boże Narodzenie!!

środa, 12 marca 2008

dzisiaj w gościach u stuli i len. nasze dzieciaczki chyba się polubiły, są świetne. zerkały na siebie nieśmiało, później len przejęła inicjatywę, ale mama ją powstrzymywała - ma laska jeszcze czas! bart miał dzisiaj wielki dzień - widział nagą kobietę - i nie była to mama! więc synu zapamiętaj ten dzień, gdyby cię kiedyś pytali ;)


ssuuuuppppeerrr dzieciaki!

niedziela, 9 marca 2008

od wczoraj delektujemy się jabłkiem. jest dobrze, nie jestem opluta!
dzisiaj masakra - bart nie spał w dzień ani minuty!

sobota, 8 marca 2008

wszystkim babeczkom życzę spełnienia, czy to w roli matki, żony, kochanki, przyjaciółki, szefowej...


w tak cudną pogodę wyruszyliśmy na spacer. pierwszy raz na całe 2 godziny! wyjechaliśmy w prawo i po objechaniu całych rydułtów - miasta, rynku, kościoła, wróciliśmy z lewej. bart w większości nie spał, tylko obserwował.spotkałam kumpelęw podstawówki pati z synem igorem. mały igor zachwycał się bartem, ale w pewnym momencie przerażony wrzasnął na całe gardło: "mamo on nie ma zębów"

czwartek, 6 marca 2008

śmiechy, hihy i zaklinanie wiosny! jak się widzi taki uśmiechnięty buziak to aż chce się żyć!

poniedziałek, 3 marca 2008

u doktor jodłowcowej byliśmy, bo od wczoraj coś bartowi "harczało" w gardle. pani doktor przebadała i na szczęście to nic strasznego. gardło czyste, oskrzela też, a "harczenie" powinna zlikwidować homeopatia.
ale od razu widać, że pani doktor zna się na rzeczy. pooglądała barta z każdej strony i skierowała na ćwiczenia z powodu zwiększonego napięcia mięśniowego (żeby w przyszłości się nie garbił). bardzo dobrze! ale co dziwne byliśmy tydzień temu w szczepieniu i pani doktor skupień też go lustrowała i niczego nie stwierdziła. ale jej to jakoś nie lubię. coż lekarze nie są od lubienia :)

no, a ja już pomalutku odżywam!

niedziela, 2 marca 2008

no dzisiaj jest troszkę lepiej. sięgam po chusteczki średnio co 5 minut, a nie co 5 sekund! nos mam w kolorze purpury, a głos... szkoda gadać. na szczęście bart nic nie załapał.
a wczoraj... moje kichy i smarkania były fatalne, ale jeszcze gorsze były porywy orkanu "emma". na naszych oczach z dachy odleciało nam 7 gontów!!! Boże, już miałam wizję oddalającego się w stronę hałdy naszego dachu!!! oby nigdy więcej!!

wczoraj miałam w nosie tampony! szkoda że nie mam zdjęcia. żałosne! no, ale tonący brzytwy się chwyta!


i najważniejsze - dzisiaj bart ma swoją pierwszą 100!!!!!!!!!!!!!!!!!!! to znaczy, że wczoraj miał 99 dni, czyli tyle ile jego kumpelka Lenka, kiedy on się urodził! ach, kochane dzieciaki!