piątek, 30 listopada 2007

dokładnie tydzień temu utuliłam naszą kruszynkę po raz pierwszy! już 7 dni razem kochanie, po tej stroie brzuszka!

czwartek, 29 listopada 2007




Informuj wszem i wobec, że dnia 23.11.2007r (piątek) o godzinie 11.50 przyszedł na świat nasz syn bartosz szymon. waga 2900g, wzrost 54cm, obwód głowy 34cm. Poród siłami natury - łatwizna!!

Ale zacznijmy odpoczątku!

PONIEDZAŁEK 19.11.07r - przyjęcie do szpitala na odddział patologi ciąży - nic sięnie dzieje. badanie gin - PS6 - czyli dobrze, wszystko "gotowe do porodu". godzinna kroplówka z oscytocyny, skurczów brak. USG ok! czekać!

WTOREK 20.11.07r - niewielkie skurcze,których nie czuję,ale wychodzą na badaniu NST. cisza! nuda!

ŚRODA 21.11.07r - skurcze zamiast rosnąć to maleją. cisza!

CZWARTK 22.11.07r - po badaniu i stwierdzeniu, że "wszystko gotowe proszę rodzić!".zgadzoan się na kroplówkę 12 godzinną, jutro z rana.

PIĄTEK 23.11.07r - godzina 6.00 podłączenie kroplówki, jestem gotowa na długi dzień. po jednej jednostce czuję bólew podbrzuszu - jest dobrze! po drugiej jednostce (godzina 9.00) zaczynają się skurcze, które jużczujęi są całkiem konkretne! hura! badanie, rozwarcie 4cm i czas na pół godzinny spacer po korytarzu. ponowne badanie i wody tryskają (godz 10.30), ale uczucie! zaczyna się parcie! ale to już nic w porównaniu ze skurczami! no i o 11.50 syn wyskakje z płaczem! śliczny, ciepluki! cudna chwila!
potem jeszcze troszkę bólu nad łożyskiem (a było wyjątkowo trudne do urodzenia i na pomoc musiały przyjśc położne) i finito!
dumny tatuświdział synka jak ja jeszce leżałam 2 godziny po porodzie na obserwacji.


pierwsze spojrzenie na ten wyjątkowy, malutki skarb było niesamowite - nie wierzyłam (i nadal jakoś teudno mi w to uwierzyć), że on jest NASZ! taki malutki, bezbronny z dużymi oczkami i ślicznym noskiem jak kropelka (po mamusi oczywiście). bajka! nasz kochany patyczek!

trzy doby w szpitalu - było różnie i łzy i uśmiech, brak pokarmu, a malutki chciał jeść (na szczęście w naszym szpitalu nie głodzą maluszków i dokarmiają butelką). brodawki bolały, prawa jakaś upośledzona nie dawała się złapać, ale oboje walczliśmy!

PONIEDZIAŁEK 26.11.07r - powrót do domu!!!!!! wreszcie sami w spokoju! nawet brodawka dała się złapać. pod wpływem jakiegoś impulsu idę do szuflady i znajdują kapturki na brodawki. próba i tada! to jest to! kocham tego kto je wynalazł!




ŚRODA 28.11.07r - to miałbyć dzień porodu, a my już byliśmy na badaniu bioderek patyczka. oczywiście był tam najmniejszy ze wszystkich dzieci, ale za to jak dał głos to hoho! wszyscy go zauważyli. z bioderkami wszystko ok! wkładać 2 pieluchy tetrowe między nóżki i do kontroli za 6 tygodni. z tymi pieluszkami wygląda jak rambo!



CZWARTEK 29.11.07r - odwiedziny położnej środowiskowej

niedziela, 18 listopada 2007

hehe! dzisiaj, po 2 latach i 2 miesiącach otworzyliśmy prezent ślubny! tak proszę państwa, dobrze słyszycie! mikrofalówka! i co się okazało - że sprzęt renomowanej firmy elektrolux jest w kolorze ZIELONYM! bbbllaaahahaha! niespodzianka roku! biały albo srebrny to rozumiem, ale zielony?!?! szefowa chyba marcina bardzo nie lubiła.

jutro mam się zgłosić na oddział patologii ciąży ze skierowaniem. niestety nie umiem rozczytać co na nim dalej pisze :(

sobota, 17 listopada 2007

dzisiaj nadal nic - a co tam! będzie to będzie, kiedyś na pewno!

byliśmy zobaczyć meble do kuchni - drożyzna straszna, ale na szczęście mamy sponsorów!!

choć i tak to niewiele zmienia ponieważ jesteśmy ograniczeni kartą kredytową - max 3 tyś. a trzeba jeszcze zlew i baterię i kontakty i farby i halogenki z oprawami i mam już tego dość!!!!

piątek, 16 listopada 2007


a to łóże naszego potomka!

na żywo wygląda jeszcze lepiej!

oto ja z brzuszkiem! wczorajsze zdjęcie.
wczoraj brodząc przez śnieg dotarł listonosz z przesyłkę - pościel dla dzidziaka!! boska!! w niebieską krateczkę (jak będzie dziewczynka to się chyba nie obrazi, ale ten wzór pasuje do reszty pokoju). od razu musiałam zrobić rewolucję, chociaż teściowa protestowała, że ona jak ja będę w szpitalu to wszystko przygotuje. nie ma szans nie oddam takiej frajdu za żadne skarby! no i wyszło bajecznie! troszkę musiałam się powkurzać, no bo co za bezmózg wymyślił takie oporne mocowanie do baldachimu - zajmyje masę miejsca i jest ożadne - wielkie toporne pokrętło! zresztą mocowanie karuzeli do łóżeczka "renomowanej" firmy też jest do niczego! karuzelęmożna zamontować tylko tam gdzie nie ma ochraniacza na szczebelki - czyli w nogach łóżeczka - bardzo funkcjonalne!!
w nocy coś mnie zaczynało brać - ból krzyża, ból podbrzusza jak w czasie okresu, no i mały szalał prawie całą noc. tak się cieszyłam, a jednocześnie byłam przerażona, ale do rana wszystko przeszło. c i s z a !

środa, 14 listopada 2007

spakowana do szpitala jestem już tak dawno, że muszę sprawdzić co jest w tej torbie?! ciuszki dla dzidziaka na wyjście ze szpitala gotowe, moje też, nosidło też, tata przeszkolony... no to na co czekamy moja szanowna "macico"? ruchy kluchy!

wtorek, 13 listopada 2007


a tak pięknie (zza okna) przy słonecznej pogodzie wyglądają nasze "góry".
wyjaśniam, że jest to hałda kopalni rydułtowy. już troszkę spłaszczona, ale była największą hałdą w europie chyba.

a to jest masza elza(k) na żywca! full wypas kotek no nie?!
wczorajsza herbata z malinami i wyjście do sklepu nic nie dały - mały nadal siedzi po tamtej stronie brzucha i ani myśli wychodzić! co tu zrobić? plusem cesarki jest to, że znasz dokładny termin a nawet godzinę narodzin. przy zwykłym porodzie nie jest tak łatwo. i jeszcze trzeba się namęczyć, ale z drugiej strony nie ma się tej rany, która mnie troszkę przeraża.no takźle, a tak niedobrze! :)
więc czekam dalej! na małego i na komplet pościeli, który ma przyjść lada dzień.

w niedzielę otrzymaliśmy propozycję od teściów - sfinansują nam połowęmebli do kuchni, pod warunkiem, że moi rodzice sfinansują drugą połowę. hurrrraaa! wreszcie NASZA kuchnia i NASZE jedzenie! marcin bardzo się cieszy. wiec jak tylko mały siępojawi i dam radę tomykamy do sklepu po meble, piec już mamy na szczęście i mikrofalówkę i inne pierdołki, a lodówkę obiecała babcia franka. wczoraj zrobilśmy poważny zakup - tarkę do warzyw, haha!

niedziela, 11 listopada 2007


no i mamy piękną zimę - jasny gwint ale śnieży!! jak nie przestanie to mamy zimę na całego! dzidziak i jak my się dostaniemy do szpitala - na sankach?

sobota, 10 listopada 2007

wieczorową porą

fuuuuuuuuuuu... ale mnie wszystko męczy szybko! jeszcz tylko podłogi umyć na raty (mopem oczywista) i gotowe! 2 okna umyte przez męża!
wczoraj marcin zamówił pościel do łóżeczka na allegro - cały wielgachny komplet! boski będzie! no a dzidziak na świat się nie wyrywa jakoś ostatnio! maleństwo moje my tu na ciebie czekamy!

z innej beczki - chciałam napisać o teściowej, ale jakoś... przecież chce dobrze no nie?! nieważne! :)

mała lenka ma dzisiaj imieniny - zdrówka i radości kruszynko!

środa, 7 listopada 2007

wczoraj zima ze śniegiem, dzisiaj wiosna z pięknym słońcem, a jutro lato?
puszku, może byś się już urodził co? po tej stronie brzucha jest ciekawiej, wiesz...

wtorek, 6 listopada 2007

dziś w odwiedzinach u stuli i małej lenki (lena ma już 82 dni i rośnie jak na drożdzach) - tośmy sobie pogadały!
jak tak patrzę na małą to nie umiem się nadziwić temu maleńkiemu człowieczkowi! wpadam do nich jakoś tak co 2 tygodnie, a ona jest za każdym razem inna! niesamowite! a ponoć zmienia się z dnia na dzień!

poniedziałek, 5 listopada 2007

niby jestem budowlańcem i powinno mnie cieszyć to, że ludzie chcą budować domy... tak tylko gdyby oni wiedzieli co to znaczy dla"przeciętnych" ludzi - szczerze nie polecam! czuję się "przeciętnym" człowiekiem, domu nie mam, ale poddasze 96m2 i już od ponad 2 lat "remontujemy" - nienawidzę już tego słowa. coś już mamy i jestem z tego dumna - własnymi rękami w końcu zrobione. ale gdybym miała zaczynać ten "remont" od początku od kopania fundamentów - nigdy!!!! postawić dom w stanie surowym to jest pestka (my mieliśmy właśnie taki stan naszego poddasza - ściany i okna - tada!!), wykończenie jak sama nazwa wskazujemoże wykończyć dosłownie. no na przykład 3 rurki 2,5m miedziane+6 kolanek miedzianych+2 zaworki do kaloryferów=208zł!!! a gdzie jest całainstalacja, a gdzie są grzejniki i piec, a prąd no i oczywiście gniazdka, a woda, a kanalizacja, a armatura, a glazura, a tynki, a podłogi, a schody, a... nie macie jeszcze dość - bo jeszcze nie macie w czym mieszkać - mówię o meblach! ale co tam przecież jest kredyt hipoteczny i po sprawie. to tylko jakieś 20 lat bez wakacji, wyjazdów i przyjemności, no ale cośza coś nie?! powodzenia!

niedziela, 4 listopada 2007

to nic że niedziela - skończyliśmy malowanie!! tada!! wyszło bosko, wspaniale, cudownie, niesamowicie!!! marcin normalnie przeszedłsam siebie - dzięki kochanie! teraz budyń i odpoczynek zasłużony.

piątek, 2 listopada 2007

nowy miesiąc, nowe zadania - na dzisiaj malowanie sypialni! niebieska chmurka i jakaś tam lilia! będzie bomba!

wczoraj 1 listopada - jedno z moich ulubionych świąt - pogoda dopisała, ludzi mnogo, cmentarze kolorowe, płonące, pełne wspomnień i gwaru bliskich! w tym roku odeszła moja babcia Marysia - 24.09.2007 ['] ['] ['] minął już ponad miesiąc a do mnie jeszcze nie dotarła ta śmierć... RIP...