czwartek, 31 stycznia 2008

dzisiaj tłusty czwartek. zjadłam już 3 pączki, ale jeśli podzielę to na mnie i Bartka to nie jest źle, bo mamy 1,5 pączka na łeb :)
a oto obiecane zdjęcie kuchni (części kuchni). w realu wyglądadużo lepiej!

środa, 30 stycznia 2008




a to Bart na siłowni :)
wczoraj zostałam totalnie zaskoczona! wyszłam na szybkie zakupy, a mały spał. dojechałam na parking sklepu (1km) a tu sygnał. oho mały super nos się obudził bo nie wyczuł w pobliżu dystrybutorów. przeleciałam przez sklep, 
złapałam co potrzebowałam i sru do domu. myślę sobie - pewnie już wyje, a wszyscy nad nim skaczą.
wchodzę, a tu cisza. i proszę państwa - najlepsze - patyczek już wykąpany! i to przez męża! samodzielnie! szczena mi opadła! brawo tatuś, jestem z ciebie dumna!!

a dzisiaj pomieszanie z poplątaniem - godziny spania i jedzenia są tak pomieszane, że muszę to powolij odplątać :( ale myślę, że jutro już będzie dobrze. zasmarkany wyjazd!

wtorek, 29 stycznia 2008

uuuhhh! ulga! patyczek słyszy doskonale na oba uszka! :)
wczoraj byłam bardzo szczęśliwa, ale i bardzo zmęczona więc piszę dopiero dzisiaj.

szpital. najpierw rejestracja. kolejka. mnóstwo dzieci. czekamy. potem pod gabinet pani doktor. kolejka. czekamy. patyczka dopada mały głód. karmienie na korytarzu. wchodzimy do gabinetu. pani doktor patrzy do uszu. wszystko ok. proszę przejść do następnego gabinetu. idziemy. czekamy. mnóstwo dzieci. kolejka się ślimaczy. mały głód ponownie. znalazłam pokój do karmienia. obleśnie w nim jest. mamy wchodzić ale mały płacze. "proszę go uspokoić bo badania nie będzie"!! więc tłumaczę 2-miesięcznemu dzidziusiowi, że ma się uspokoić. ha. wchodzimy. udaje się zrobi jedno uszko. znowu płacz. czekamy. 
wchodzimy. wreszcie się udało! wszysko ok! wracamy do domu. jesteśmy o 14.30 a wyjechaliśmy o 8.00
polskie realia - szpital przyjazny dzieciom!

ps dzięki wszystkim za trzymanie kciuków!

niedziela, 27 stycznia 2008

okropny wiatr! strasznie tego nie lubię! i ten okropny, mokry śnieg! blleee!
jutro jedziemy do katowic sprawdzić uszko patyczka! Boże, spraw żeby wszystko było ok, proszę! trochę się stresuję! trzymać kciuki proszę!

sobota, 26 stycznia 2008

urodziny p.babci frani. ale się najadłam! patyczek przeżył to dobrze. tak ogólnie to wszystkie wyjścia w gości znosi już o niebo lepiej niż jakiś czas temu.
apropos "patyczka" to chyba ta ksywa powinna ulec zmianie, ponieważ ten dzieciak już nie przypomina patyczka, a ja zauważyłam to wczoraj przy kąpieli. czemu wcześniej nie widziałam? zaćmienie? a dzisiaj np zauważyła, że bardzo urosły mu rzęsy. spostrzegawcza jestem :) pphhhaaa

piątek, 25 stycznia 2008

i kolejny tydzień, dziewiąty już za nami...
a co mały potrafi? uśmiechać się do innych uśmiechniętych twarzy, na brzuszku trzymać wysoko główkę i to dosyć długo, bawić się sam ze sobą, dyskutować na różne tematy aaagggg, aaaarrrr, ggeeejjjj. bosko!

środa, 23 stycznia 2008

******* minęły 2 miesiące *******
61 wspólnych dni uczenia się siebie nawzajem, wzlotów i upadków, uśmieszków i łkania...
jest coraz lepiej, cudnie :)
kocham cię synku!

wtorek, 22 stycznia 2008

pomysł cioci stuli żeby budzić patyczka do zabawy w dzień chyba skutkuje. jak na razie wczoraj i dzisiaj się udało. ale musi się przyzwyczaić, że bawimy się także popołudniami. no i jeszcze nie chce zasypiać w sypialni tylko w salonie i dopuki my nie idziemy spać to śpi w salonie, ale nad tym też popracujemy. dzięki stula :)

dzień babci i dziadka bardzo miło minęły. wszyscy zadowoleni z prezentów patyczkowych w postaci kubków z podobizną w.w.

kuchnia cały czas się składa. w czwartek przyjadą blaty 4mb. ciekawe jak je wtaszczymy na górę??

sobota, 19 stycznia 2008

i kolejny tydzień za nami - to już ósmy!
wieczorny brak ochoty na spanie nadal się nie zmienił! chyba trzeba to przeczekać. do 24.00 oczy pozostają otwarte

przyjechała wczoraj kuchnia :) tylko 29 paczek do poskładania, phiiiii!!! marcin działa od rana! jak będzie gotowa to zrobię zdjęcia.

zamówiłam kubki ze zdjęciem patyczka dla babć i dziadków.

czwartek, 17 stycznia 2008



jesteśmy dzisiaj wyspani więc można poszaleć na macie. może to jest jeszcze małe szaleństwo ale z każdym dniem 
patyczek dostrzega więcej i więcej...
no i pojawiają się nieśmiałe uśmieszki :)

środa, 16 stycznia 2008

najpierw coś miłego
w poniedziałek byliśmy na odwiedzinach u cioci stuli i lenki. nasze dzieciaki od razu się dogadały i zaczęły zgodnie płakać :) ale wszystko zostało opanowane, a my mogłyśmy pogadać o prozie życia, o wartościach które nim rządzą a są zupełnie odmienne nawet dla bliskich sobie ludzi.

we wtorek kolejne odwiedziny u cioci angeli i olka. o matko nie widziałam olka od kwietnia (ma ponad 2 lata)! ale dzieci potrafią się zmienić! to już nie jest żaden dzidziuś tylko kawał chłopca!

coś... coż wczoraj patyczek znalazł sobie zabawę - walka ze spaniem - zgadnijcie jak długo dam radę? dał radę do 3 w nocy w odróżnieniu do nas biednych rodzicieli :( mam nadzieję że nie wejdzie mu to w krew bo zwariuję! wczoraj otrzymaliśmy z niemiec przesyłkę z kropelkamina kolkę sab simplex. ponoć genialne - tak twierdzi moja kuzynka i całe stado mam w necie. zobaczymy. wypróbujemy.

no i po kąpieli to samo. walka. ale tym razem został owinięty w kocyk jak roladka i był spokojny, albo raczej powinnam powiedzieć był cicho i miał zamknięte oczy. całe ciałko było napięte jak struna a jakiekolwiek chęci położenia do łóżeczka wywoływały totalny ryk! więc siedziałam, chodziłam, tańczyłam z tym salcesonikiem na rękach 3 godziny. po tym czasie nagle ciałko zwiotczało, a patyczek zaczął chrapać. położony do łóżeczka spał do 3.00. co to jest? nie mam pojęcia! mam nadzieję, że przejdzie.

PS zapomniałam o najważniejszym - patyczek został wykąpany przez tatusia! poszło bardzo dobrze! wszyscy żyją! mam nadzieję że tatuś kiedyś to jeszcze powtórzy :)
z wiadomości zdrowotnych - bioderka OK! nie trzeba już wkładać tych 2 tetrowych pieluch! wreszcie!

niedziela, 13 stycznia 2008

13-go w niedzielę - dziwny dzień

sobota, 12 stycznia 2008

i pochwaliłam dzidziusia wczoraj za wcześnie. usnąło godzinie 2.00 i to nieże jakieś kolki czy coś! a tak sobie bo mu się nie chciało spać i już.
dzisiaj wiosennie mamy +10 stopni C, ale nie wychodzę z patyczkiem na spacer bo jeszcze po tym szczepieniu za wcześnie. nie chcę żeby coś złapał.

piątek, 11 stycznia 2008

byłam przygotowana na różne fanaberie z powodu szczepionki - typu marudzenie, płacz itd. a tu jak na razie spokój niesłychany. tfu tfu... odpukać! zobaczymy na koniec dnia bo jeszcze wszystko się może zdarzyć!
czekamy na księdza bo mamy dzisiaj kolędę

czwartek, 10 stycznia 2008

dzień szczepienia
patyczek został przebadany, diagnoza - zdrowy, można szczepić. no i 3 ukłucia zostały zaserwowane. nie było źle! zobaczymy, ponoć może być marudny, może mieć gorączkę.

środa, 9 stycznia 2008

internet i komputer strajkowały więc nie było wpisów:)

w niedzielę byliśmy na urodzinach taty dziadka staśka. dostał od nas śmieszny prezent - pieska kiwającego głową :)

we wtorek (bo jak wiadomo minęło już 6 tygodni od porodu) byliśmy na badaniach kontrolnych. 
patyczek nie jest już powolij patyczkowaty, waży już 4240g. 
dostałam pochwałę za wspaniałe karmienie! i już nie musimy chodzićna patologię noworodków tylko do zwykłego pediatry, hura!
mama także była się przebadać i wszystko ok! jak na razie trzymam się kupy :)

dzisiaj byliśmy odwiedzić babcię prababcię franię. żeby przejechać naszą drogę to trzeba być mistrzem świata. i do tego jeszcze wszędzie pelno lodu! masakra!

piątek, 4 stycznia 2008

######## 6 tygodni minęło... ########

czwartek, 3 stycznia 2008

zabrałam się za segregację ciuszków patyczka po tym jak ubrane śpiochy nie dały się zapiąć w kroku :) to jest niemożliwe, ale nazbierała się cała reklamówka!! trzeba oddać stuli i poprosić o nową dostawę, bo mały będzie goły chodził hihi!!

wtorek, 1 stycznia 2008


wszystkiego najlepszego w nowym 2008r
radości z życia
uśmiechu i samych udanych dni
oraz zdrowia, zdrowia, zdrowia

wczoraj nie doczekałam północy, ale wcale się tym nie martwię! przynajmniej się wyspałam! do 23.00 uspokajałam patyczka i udało mi się go zanudzić - gadałam mu do uszka jednostajnym tonem jakieś 15 minut i padł na placu boju! i dobrze bo mi się wena kończyła :)

postanowienia na nowy rok? muszę pomyśleć!
a oto patyczek na leżaczku - prezent od cioci angeli!