wczoraj... byliśmy na wycieczce w wojnowicach. w pałacu, którego właścicielem jest ten sam gościu, co vivatu (domu przyjęć w którym mieliśmy wesele).
Założenie parkowo-pałacowe w Wojnowicach, to wyjątkowo urocze miejsce, czarujące nie tylko pięknem architektury i przyrody, lecz także obecną na każdym kroku historią. Pałac został zbudowany w latach trzydziestych XIX wieku. Obecny kształt tego okazałego obiektu w stylu neobarokowo-klasycystycznym, powstał w wyniku gruntownej przebudowy i rozbudowy pałacu w ostatnich latach XIX wieku. Do końca wojny był własnością szanowanej w okolicy rodziny von Banck. Otacza go 4,5 hektarowy park, będący w istocie arboretum, z kilkudziesięcioma rzadkimi gatunkami drzew i krzewów, w znacznej części prawdziwymi okazami dendroflory. Całość otoczona jest wysokim murem z cegły klinkierowej, z dwiema dużymi, żelaznymi bramami.
prawie cała rodzinka (brat robi zdjęcie)
marcin z bartem i aurelą
tata baran?
nowe doświadczenie?
mama z synkiem
poniedziałek, 30 czerwca 2008
czwartek, 26 czerwca 2008
wtorek, 24 czerwca 2008
poniedziałek, 23 czerwca 2008
niedziela, 22 czerwca 2008
piątek, 20 czerwca 2008
kolejny ząbek jest na skraju wyrżnięcia się. ale teraz jest duuużżoooo gorzej niż ostatnio! na przykład teraz wolał zasnąć niż jeść, biedaczek. chyba by musiał zimne mleko pić, bo przy ciepłym zaraz płacze. nawet smoczka na chwilę potarmosi, a to oznacza, że jest źle, bo smoczka chce tylko w extremalnych warunkach. biedny dzidziuś. żel na dziąsła pomaga na jakiś czas. aż mi się płakać chce :(
powolij dostaję świra - nie wiem czy ze zmęczenia materiału czy od sterydu, który jeszcze muszę brać przez 10 dni w zmniejszających się dawkach. czasami czuję, że rozrywa mnie negatywna energia i że zaraz wybuchnę, wystarczy jakiś bzdet... jestem wściekła, że jestem wściekła. liczę do dziesięciu i pomaga... na chwilę.
poniedziałek, 16 czerwca 2008
sobota, 14 czerwca 2008
czwartek, 12 czerwca 2008
po primo - przedpołudnie u stuli i len. nasze dzidziaki już takie duże, hihrają się, zaczepiają, uciekają... no i płaczą, a dzisiaj wyjątkowo bart nie dał się uspokoić i musieliśmy jechać do domu. oczywiście jak wyszłam z klatki to usnął i z pauzą na mleko (otworzył tylko dziubek, nie oczy) spał aż do 16.05 od 12.40
po secondo - obchody 60lecia LO, do którego chodziłam jakiś czas temu. dla ułatwienia dodam, że jak zdawałam maturę to były obchody 50lecia :) przyszło parę osób z dzieciaczkami. ach...
po tercio - misja barta o kryptonimie "zwiać z dużego łóżka" została udokumentowana materiałem zdjęciowym z ukrytego obiektywu (tylko dla ludzi o mocnych nerwach). oto agent w akcji:
po secondo - obchody 60lecia LO, do którego chodziłam jakiś czas temu. dla ułatwienia dodam, że jak zdawałam maturę to były obchody 50lecia :) przyszło parę osób z dzieciaczkami. ach...
po tercio - misja barta o kryptonimie "zwiać z dużego łóżka" została udokumentowana materiałem zdjęciowym z ukrytego obiektywu (tylko dla ludzi o mocnych nerwach). oto agent w akcji:
środa, 11 czerwca 2008
wreszcie moje ręce nie przypominają oparzonych łap jakiegoś hutnika (nic osobistego). wszystko dzięki stuli i jk - wysłali mnie do lekarza z prawdziwego zdarzenia, któremu się chce leczyć, a nie tylko wypisywać recepty! dzięki kochani! moja skóra jest troszkę geriatryczna, ale z tym to już można sobie poradzić! no i nadgarstki nie bolą! kolejny sukces! ach jak pięknie!
bart realizuje kolejny plan ucieczki - kryptonim - zwiać z dużego łóżka! daje raczkiem w tył, aż do krawędzi łóżka, a potem nóżkami w dół powolutku opuszcza się na podłogę (pod moim czujnym okiem oczywiście!). cwaniak z niego! a jak się cieszy!
bart realizuje kolejny plan ucieczki - kryptonim - zwiać z dużego łóżka! daje raczkiem w tył, aż do krawędzi łóżka, a potem nóżkami w dół powolutku opuszcza się na podłogę (pod moim czujnym okiem oczywiście!). cwaniak z niego! a jak się cieszy!
wtorek, 10 czerwca 2008
poniedziałek, 9 czerwca 2008
niedziela, 8 czerwca 2008
piątek, 6 czerwca 2008
czwartek, 5 czerwca 2008
środa, 4 czerwca 2008
dzisiaj w całym tym natłoku zdarzeń tę tragiczną wiadomość usłyszałam dopiero o 17.00 i aż zatrzymałam się na poboczu... Agata Mróz, młoda kobieta, reprezentantka naszego kraju w siatkówce, matka 2 miesięcznej dziewczynki zmarła na białaczkę pomimo starań lekarzy i modlitw kibiców... dała życie córce, chociaż była świadoma tego że sama to życie traci... nie zawachała się ani na chwilę...
pamiętam jak jej mąż za pośrednictwem dd tvn składał jej życzenia w jej pierwszy Dzień Matki...
['] brak słów
wtorek, 3 czerwca 2008
niedziela, 1 czerwca 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)