poniedziałek, 19 września 2011

krótki opis naszego wyjazdu wakacyjnego
przelot
przelot w tamtą stronę był koszmarny ze względu na bartka - marudził i płakał o wszystko, nawet o to że nasze walizki pojechały do "bagażnika" samolotu. później było mu śpiąco, niewygodnie, i ogólnie katastrofa. miałam ochotę wywalić go przez okno w samolocie. na lotnisku pustki bo 1.15 w nocy byliśmy na miejscu, odprawa przeszła szybko choć nie bez niespodzianek - wiza zamiast 15$ kosztowała nas 18$ i nie ma dyskusji. droga powrotna było już o dużo lepsza chociaż powtórzyła się historia z bagażami. przy starcie bartek zapadł w sen i spał 2 godziny z tych 3.45 godz lotu więc można było nawet podziwiać widoki s okna. sam lot wcale mnie nie stresował (start i lądowanie też nie), szczerze myślałam że to jest większe "wow". zarówno tam jak i z powrotem lecieliśmy egipskimi liniami, które nie miały nawet sekundy spóźnienia.
hotel
hotel składa się z bungalowów (parterowe i piętrowe) które są wybudowane w grupach, przeważnie taka grupka posiada swój basen. klucz do pokoju otrzymaliśmy około 3.00 i z "przewodnikiem" nasza grupka krążyła po terenie hotelu logując się w kolejnych domkach. wiecie na pewno w jakim stanie był bartek który chodzi wcześnie spać w tu 3.00 w nocy w nowym miejscu - czyli non stop bekkkkkkkkkkk! my dostaliśmy pokój na samym końcu i już myślałam, że gościa zamorduję. domek okazał się na totalnym końcu hotelu, bez basenu i na piętrze. o 3.00 w nocy marzyłam tylko o łóżku więc daliśmy spokój. rano było zebranie organizacyjne i wtedy marcin poruszył temat naszego pokoju na zadupiu - na szczęście nie było żadnego problemu ze zmianą na bardziej cywilizowany obszar hotelu - koszt 1$. no i wtedy można było rozpocząć wczasy!!
sam hotel jest cudny chociaż bardzo rozległy, ale za to można spacerować do woli. wszystko jest bardzo czyste - pokoje, baseny, restauracje. mogę z czystym sumieniem polecać to miejsce.
pokój/domek
pokój mieliśmy na parterze z wyjściem na basen. z łóżkiem małżeńskim i dwoma dostawkami, lodówką, sejfem, klimatyzacją sterowaną indywidualnie, czystą łazienką. zaraz przy tarasie był basen z brodzikiem i z leżakami. pokój sprzątany codziennie.
jedzenie
do dyspozycji jest 6 restauracji otwartych w różnych godzinach, bary, jedzenia pełno i smaczne (przyznam się że się obżerałam - i mam + 0,9kg). jedliśmy i piliśmy wszystko co było w hotelu i na szczęście "klątwa faraona" nas nie dosięgła.
atrakcje
największą atrakcją tego hotelu są baseny w liczbie 14szt - różne, zwyczajne i ze sztuczną plażą, małe i duże z placami zabaw dla dzieci. wszędzie mnóstwo leżaków, nigdy nie zabrakło miejsca, wydawane bezpłatnie ręczniki (na kartę). no i oczywiście aqua park (bezpłatny) z masakrycznymi zjeżdżalniami. były oczywiście dyskoteki i mini dyskoteki (bartek nie doczekał do żadnej bo zawsze padł), przedstawienia w amfiteatrze (tańce brzucha, występy fakira) filmy i bajki w kinie, animacje, masaże w spa (płatne dodatkowo), wycieczki (płatne dodatkowo)
hotel jest położony w trzeciej linii brzegowej - do plaży jest 1,5km ale co parę minut kursują bezpłatne busiki. wybraliśmy się raz - leżaków masa, czynny bar i smackbar (nie jedliśmy nic), morze cieplutkie i bardzo bardzo słone, woda czyściutka. tylko po drodze wszędzie ruiny, szkielety budynków straszące na każdym kroku.
ludzie
w hotelu cała obsługa zaczynając od pokojowych a kończąc na ogrodnikach to mężczyźni (pracowało tam może z 8 kobiet, z czego ja widywałam codziennie tylko 2). cała obsługa wiecznie uśmiechnięta i skora do pomocy (i to wcale nie za bakszysz). tam każdy miał swoje zajęcie i wykonywał je bardzo sumiennie - jeśli ktoś zbierał w restauracji talerze to tylko talerze, bo szklanki należały już do kogoś innego. jedno z zajęć które najbardziej mnie powaliło to mycie dachów, tak dachów bo były skurzone, a co! poza hotelem lepiej nie zbliżać się do sklepów bo ich kupiecka natura jest dobijająca (oczywiście są tacy co uwielbiają się z nimi targować ja do takich nie należę). oczywiście nie warto kupować niczego ( w sensie pamiątek) w hotelu bo drożyzna niesamowita. najtaniej jest na samym lotnisku już przed wylotem - dokładnie to samo, a nie po 16-18$, a po 4-6$.

ogólnie my byliśmy nastawieni na basenowanie non stop- plan został zrealizowany. wygrzaliśmy i wymoczyliśmy kości, nazbieraliśmy energii na cały rok i wybieramy się tam w przyszłe wakacje, ale mam nadzieję na dłużej bo wtedy można myśleć o jakimkolwiek zwiedzaniu. tydzień to troszkę mało.

zdjęcia wrzucę wieczorem

2 komentarze:

stula pisze...

ok to ja czekam:)

stula pisze...

no to cudnie było!
a zwiedzać tam warto!