bartosz ma dzisiaj 800 dni.
powolutku powracamy na normalne tory naszego życia. trzymam się, dzięki. w ciągu 4,5 roku pochowałam dwóch dziadków i dwie babcie. tym razem jednak było inaczej - wiem, że zrobiłam dla jej życia wiecznego wszystko co mogłam zrobić, dopilnowałam wszystkiego i wiem, że to nie poszło na marne i że patrzy na nas teraz z nieba.
mimo, że wiara w duchy, przychodzące do żywych nie jest zbytnio chrześcijańska to do mnie zawsze przychodzą. tym razem myślałam, że nie, a jednak. jako, że moja babcia była perfekcjonistką i musiała mieć pewność, że wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik (nawet pogrzeb) musiała przyjść z ostatnim pytaniem - dlaczego na jej trumnie nie ma wiązanki? oczywiście, nie zapytała wprost tylko ja musiałam zgadywać o co jej chodzi, ponieważ w połowie suszenia włosów przestała mi działać suszarka. dopiero jak zapewniłam, że kwiaty są i nie musi się już niczym martwić mogłam dokończyć suszenie. dziwne? no ja tak już mam.
niedziela, 31 stycznia 2010
sobota, 30 stycznia 2010
środa, 27 stycznia 2010
wtorek, 26 stycznia 2010
poniedziałek, 25 stycznia 2010
piątek, 22 stycznia 2010
22.01.2010r - DZIEŃ DZIADKA i 80 urodziny babci Frani!
wczorajsza operacja babci udała się!!
moi dziadkowie (niestety obaj już zmarli) byli jak ogień i woda - zupełnie inni.
* dziadek Edmund (Mondek) był człowiekiem, z którym można było konie kraść! bawiliśmy się w "4 pancernych", rozgrywaliśmy mistrzostwa w piłce nożnej, chodziliśmy na huśtawki do sąsiadów (ukradkiem jak nie widzieli), zimą na środku ogrodu usypywał mi wielką górę śniegu i mogłam zjeżdżać na nartach, a w barku miał zawsze cukierki miętowe i landrynki. dziadek uwielbiał wymyślać dziwne nazwy i przezwiska (np wszyscy sąsiedzi mieli przezwiska - pierąsik, rusko bomba, szpyra itp, których używany do dzisiaj, oczywiście oni ich nie znają). dziadek bardzo cieszył się na mój ślub i miał kupiony garnitur wcześniej od pana młodego... niestety dwa tygodnie przed ślubem zmarł, a w sierpniu minęło już 4 lata

* dziadek Henio to była zupełnie inna bajka. przeważnie poważny, uparty, ciągle coś dłubał przy domu, lubił opowiadać stare historyjki, grał na różnych instrumentach, śpiewał w chórze kościelnym i był budowlańcem (ponoć mam to po nim). tak naprawdę to słabo go znałam chociaż był moim dziadkiem. zmarł w zeszłym roku...
wczorajsza operacja babci udała się!!
moi dziadkowie (niestety obaj już zmarli) byli jak ogień i woda - zupełnie inni.
* dziadek Edmund (Mondek) był człowiekiem, z którym można było konie kraść! bawiliśmy się w "4 pancernych", rozgrywaliśmy mistrzostwa w piłce nożnej, chodziliśmy na huśtawki do sąsiadów (ukradkiem jak nie widzieli), zimą na środku ogrodu usypywał mi wielką górę śniegu i mogłam zjeżdżać na nartach, a w barku miał zawsze cukierki miętowe i landrynki. dziadek uwielbiał wymyślać dziwne nazwy i przezwiska (np wszyscy sąsiedzi mieli przezwiska - pierąsik, rusko bomba, szpyra itp, których używany do dzisiaj, oczywiście oni ich nie znają). dziadek bardzo cieszył się na mój ślub i miał kupiony garnitur wcześniej od pana młodego... niestety dwa tygodnie przed ślubem zmarł, a w sierpniu minęło już 4 lata

* dziadek Henio to była zupełnie inna bajka. przeważnie poważny, uparty, ciągle coś dłubał przy domu, lubił opowiadać stare historyjki, grał na różnych instrumentach, śpiewał w chórze kościelnym i był budowlańcem (ponoć mam to po nim). tak naprawdę to słabo go znałam chociaż był moim dziadkiem. zmarł w zeszłym roku...

czwartek, 21 stycznia 2010
21.01.2010r - DZIEŃ BABCI
jako dziecko miałam szczęście - posiadałam obie babcie. obie chciały mi nieba przychylić i nie wiem czemu tak się dzieje, że zawsze tylko jedna jest ta "bardziej ulubiona", jak to mówiłam jak byłam mała.
* babcia Marysia (zmarła 2 lata temu) była super babcią - robiła najlepsze na świecie pulpety i ciasto z jabłkami, jak pytała "ile ci nałożyć kluzeczek" to trzeba była powiedzieć o 2 mniej, bo babcia zawsze dawała 2 w bonusie, co może niektórych zdziwić moja babcia uwielbiała piwo i grilla (a raczej rożno bo kiedyś grilla nie było), a jak byliśmy na wakacjach i długo padał deszcz to babcia zapalała papierosa i zaraz wychodziło słońce (to były nasze czary), babcia uwielbiała ład i porządek, nawet pościel w domku letniskowym była wykrochmalona i sztywna (my zawsze w pierwszą noc gnietliśmy tę pościel w kulkę, bo tak się nam lepiej spało)...
* babcia Frania (jutro będzie miała 80 lat) to moja "bardziej ulubiona" babcia chociaż nie wiem czemu. mając 2 lata mieszkałam w tym samym domu co babcia tylko na górze i w nocy potrafiłam krzyczeć, że "ja chcę do baaaa", jak już podrosłam (4-6lat) i przeprowadziliśmy się na osiedle to prawie wszystkie weekendy chodziłam spać do babci, zawsze na pytanie babci "co ci kaśko zrobić na śniadanko" odpowiadałam "jajuszko" (co znaczyła jajecznicę), wyjadałam babci ze spiżarki masło i cukier puder (najlepszy był jak były takie wielkie grudy), to babcia kupiła mi sukienkę na studniówkę i garsonkę na maturę,bo musiałam "jakoś wyglądać" w tej chwili czekam na wiadomość ze szpitala, bo babcia miała dzisiaj operację kostki...
jako dziecko miałam szczęście - posiadałam obie babcie. obie chciały mi nieba przychylić i nie wiem czemu tak się dzieje, że zawsze tylko jedna jest ta "bardziej ulubiona", jak to mówiłam jak byłam mała.
* babcia Marysia (zmarła 2 lata temu) była super babcią - robiła najlepsze na świecie pulpety i ciasto z jabłkami, jak pytała "ile ci nałożyć kluzeczek" to trzeba była powiedzieć o 2 mniej, bo babcia zawsze dawała 2 w bonusie, co może niektórych zdziwić moja babcia uwielbiała piwo i grilla (a raczej rożno bo kiedyś grilla nie było), a jak byliśmy na wakacjach i długo padał deszcz to babcia zapalała papierosa i zaraz wychodziło słońce (to były nasze czary), babcia uwielbiała ład i porządek, nawet pościel w domku letniskowym była wykrochmalona i sztywna (my zawsze w pierwszą noc gnietliśmy tę pościel w kulkę, bo tak się nam lepiej spało)...
* babcia Frania (jutro będzie miała 80 lat) to moja "bardziej ulubiona" babcia chociaż nie wiem czemu. mając 2 lata mieszkałam w tym samym domu co babcia tylko na górze i w nocy potrafiłam krzyczeć, że "ja chcę do baaaa", jak już podrosłam (4-6lat) i przeprowadziliśmy się na osiedle to prawie wszystkie weekendy chodziłam spać do babci, zawsze na pytanie babci "co ci kaśko zrobić na śniadanko" odpowiadałam "jajuszko" (co znaczyła jajecznicę), wyjadałam babci ze spiżarki masło i cukier puder (najlepszy był jak były takie wielkie grudy), to babcia kupiła mi sukienkę na studniówkę i garsonkę na maturę,bo musiałam "jakoś wyglądać" w tej chwili czekam na wiadomość ze szpitala, bo babcia miała dzisiaj operację kostki...

poniedziałek, 18 stycznia 2010
wszystkie elementy aby stworzyć prezenty na dzień babci i dzień dziadka już mamy. do roboty! z przyczyny takiej, że babcia Halina (babcia Bartoszowa) czyta tego bloga zdjęcia w późniejszym terminie ;)
później...

poszliśmy w stronę ekologii i zrobiliśmy torby dla babci i dziadka (jest zaprezentowane do czego służy torba dla dziadka ;)). myślę, że się spodobają. dorzucamy jeszcze małe co nieco.
później...

poszliśmy w stronę ekologii i zrobiliśmy torby dla babci i dziadka (jest zaprezentowane do czego służy torba dla dziadka ;)). myślę, że się spodobają. dorzucamy jeszcze małe co nieco.
niedziela, 17 stycznia 2010
piątek, 15 stycznia 2010
bieganie z sankami i moja "dieta cud" działają jak na razie w ten sposób, że mam full energii i czuję się lekko. czy lżejsza jestem, to się przekonam jak wejdę na wagę. uczynię to po 9 dniach (jeszcze pięć pozostało) trwania tej "cudnej" diety. jeśli zadziała opiszę ją tutaj, obiecuję. teraz to cicho szaaaa, bo nie chcę zapeszyć (i ośmieszyć się).
czwartek, 14 stycznia 2010
środa, 13 stycznia 2010
czwartek, 7 stycznia 2010
Нет, и мы вернулись
byliśmy w Zakopanym, a ja się czułam jak w jakimś rosyjskim kurorcie bo wszyscy wkoło говорили на русском языке. akurat wypadała prawosławna wigilia i nazjeżdżało tego że hoho.
nam wszystko się udało, pogoda dopisała, gubałówka podjechana, aqua park zaliczony, oscypek skosztowany. z humorami było humorzaście, ale co tam, bywa...



byliśmy w Zakopanym, a ja się czułam jak w jakimś rosyjskim kurorcie bo wszyscy wkoło говорили на русском языке. akurat wypadała prawosławna wigilia i nazjeżdżało tego że hoho.
nam wszystko się udało, pogoda dopisała, gubałówka podjechana, aqua park zaliczony, oscypek skosztowany. z humorami było humorzaście, ale co tam, bywa...




sobota, 2 stycznia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)